W nocy miasto zamiera, natomiast dworzec centralny w Chennai
nie przestaje tętnić życiem. Pasażerowie biegają w poszukiwaniu pociągu,
żebracy wałęsają się, aby wyłudzić kilka rupii, w każdej chwili można kogoś
nadepnąć bo ludzie śpią na ziemi gdzie popadnie. Przed wjazdem pociągu na peron
wszyscy ustawiają się przy samej linii kolejowej, aby jak najszybciej zająć
miejsce. Nie wiem dlaczego im się tak śpieszyło skoro każdy ma przydzieloną
miejscówkę. W Indiach pociąg jest najpopularniejszą formą transportu, dlatego
też lepiej zakupić bilet dużo wcześniej. Ja kupiłam bilet online, cztery dni
wcześniej i wydawało mi się, że skoro płacę za niego przelewem internetowym to
mam pewność, że miejsce mam zarezerwowane. Nic bardziej mylnego! Dzień przed odjazdem pociągu,
wydrukowałam bilet i okazało się, że jestem na tzw. waiting list, czyli muszę
czekać aż ktoś zrezygnuję ze swojego biletu i może wtedy miejsce się dla mnie
zwolni. Szybko udałam się do Foreign Office na dworcu głównym i pani w biurze
poinformowała mnie, że mimo, że jestem na liście oczekujących to i tak dostanę
miejsce w pociągu ponieważ mają specjalną pulę biletów dla obcokrajowców. Gdy
jednak znalazłam swoją miejscówkę w pociągu, okazało się, że nie mam miejsca
leżącego tylko siedzące. Całe szczęście, że trafiłam na sympatycznego
konduktora, który znalazł dla mnie miejsce do spania tzw. leżanke. W Sleeperze nie ma klimatyzacji, włączone wentylatory niewiele
pomagają, temperatura i duchota jaka panuje w pociągu jest ciężko znoszona
przez organizm. Nie ma człowiek na nic siły, tylko leży, obserwuje co dzieje
się za oknem i pije wodę (mój rekord 10 litrów w 30 h). W ciągu dnia nie ma
mowy o spaniu, drzwi do wagonu ciągle są otwarte, podczas postoju każdy może
wejść do pociągu. Co chwile ktoś chce coś sprzedać, a to jedzenie, a to jakieś
indyjskie wyroby. Ciągle przechadzają się żebracy, którzy potrafią kilka minut
gapić się na ciebie, abyś dał kilka rupii. W ciągu całej podróży widziałam
chyba cały przekrój chorób – człowiek bez palców, bez rąk, nóg, kobieta z
wodogłowiem, mężczyzna ze zdeformowaną twarzą itd. Bądź co bądź, jazda nocą
jest bardzo przyjemna. Schłodzone powietrze i upragniony spokój po gwarnym
dniu. Podróż pociągiem to kolejny sposób na poznanie Indii. Ludzie, którzy
mieli miejsce obok mnie traktowali mnie z wielką życzliwością.Wspólne posiłki, troska
o wygodne i bezpieczeństwo oraz opowiadanie historii swojego życia.
W Mumbaju albo Bombaju (nazwa została zmieniona kilka lat
temu ale wciąż jest powszechnie używana) mieszka prawie 20 mln ludzi, czyli połowa
mieszkańców naszego kraju. Jadąc tam nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Przyjmował mnie z
Couchsurfinga Bahram z Iranu. Gdy był dzieckiem
musiał opuścić swój kraj ponieważ nie jest muzułmaninem i jego rodzina byłaby
prześladowana. Bahram ma teraz swoje interesy w Indiach, a jego główną pasją
jest podróżowanie. Chciał, żebym zobaczyła Mumbaj tylko od najlepszej strony. Jestem
mu za to wdzięczna bo Mumbaj pozostanie w mojej pamięci jako miasto czyste, na
poziomie i mogące konkurować z niejednym europejskim miastem. Według mojego
współlokatora, który mieszkał tam dwa lata, po oglądnięciu zdjęć
stwierdził, że nie widziałam prawdziwego oblicza tego miasta. Może to i dobrze
bo tą gorszą stronę Indii mam na co dzień w Chennai. Mimo tego, nie zmieniłabym
miasta, jakiś wielki sentyment mam do tego miejsca. Prawdopodobnie dlatego, że
wszystko się tutaj zaczęło.